dlaczego Sibiel z nim nie wyjechała .poczucie odpowiedzialności ,wdzięczność dla człowieka który ją uratował???
Napewno z poczucia odpowiedzialności i już ułożyła sobie jakoś życie i pewnie bała się że coś może sie zepsuć i nie chciała narażać córki.
S
P
O
J
L
E
R
Nie lubię takich zakończeń, ale to chyba dość życiowe - po tej koszmarnej nocy, kiedy została zgwałcona i niemal zabita, dotarło do niej, że musi żyć, ułożyć sobie wszystko od nowa. Gdy Cahit wyszedł z więzienia, miała nowe życie, może on był już dla niej tylko wspomnieniem? Przyjemnie było je odświeżyć, ale potem wolała wrócić do codzienności - trochę to okrutne wobec Cahita, który nie miał do czego wracać.
a ja myślę, że dotarło do niej, że zabiera dziecku ojca... gdy siedzi na łóżku słychać w tle rozmowę mężczyzny z dzieckiem... druga możliwość - mąż wrócił wcześniej...
Mnie się wydaje, że Sibiel w pewnym sensie przegrała, gdyż jest tym przed czym się opierała, przed nakazami rodziny,szczególnie brata: dobrą żoną siedzącą w domu i wychowującą dzieci. Jej bunt umarł.
Cahit w pewnym sensie wygrywa życie. Zaczyna je od początku, powraca w swoje rodzinne strony, żeby zrozumieć kim jest i czego chce. Dalsza historia, droga życiowa Cahita jest otwarta, natomiast Sibil zamknięta.
Końcówka mnie nie zdziwiła, można się było tego spodziewać. Często jest tak, że ludzie, osoby afiszujące się ze swoim buntem, silniejszymi reakcjami obronnymi wobec tego co się wokół ich dzieje, ulegają. Do naprawdę szalonych i nieobliczalnych działań zdolne są tak zwane "ciche wody".
Lunatyk, pięknie to napisałeś (tak na marginesie kojarzy się "Rozważna i romantyczna" :) ).
Pozdr.
To była para osób anormalnych, odrobinę zaburzonych. Ona się cieła, on chciał się zabić. Myślę, że reakcje ich zdeterminowało życie, dojrzeli do pewnych spraw, pytanie tylko, kto był cięższym przypadkiem. Myślę, że on był bardziej toksyczny, (ekstremalnie agresywny w stosunku do innych). On to zrozumiała, że ich związek wszystkich by skrzywdził. Miała dziecko. Choć ból nie był jej obcy, to podjęła słuszną, życiową decyzję. Myślę, że jako lekka masochistka, przyzwyczajona była do bólu i w jakiś sposób się z nim godziła.