PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=377958}
6,8 234
oceny
6,8 10 1 234
Lęk przed Bogiem
powrót do forum filmu Lęk przed Bogiem

"Obrazowanie".

użytkownik usunięty

Mam jeszcze kilka spostrzeżeń dotyczących filmu. On doskonale pokazuje teraźniejszą cywilizację. Porusza wiele ważnych spraw, które często są maskowane, szufladkowane. Oczywiście, mottem przewodnim "Lęku przed Bogiem" jest wiara. Od niej się wszystko zaczyna, ale i kończy... Nie jest ważne w jaką postać Boga się wierzy. Takie jest moje zdanie. Cytat końcowy nawiązuje do współczesnego świata. Świata materialnego, często zepsutego, pozbawionego moralności, jak również godności, szacunku, tradycji itd. Nikt nie decyduje się o tym głośno mówić - tylko nie wiem czemu? Wciąż szukam odpowiedzi. Przed obejrzeniem filmu posłuchałem przedmowy i muszę przyznać, że była merytoryczna. Wprowadzała widza, zgłębiała wyznawanie islamu. Jednak zabrakło w niej jednego stwierdzenia, jakże ważnego... Takiego, które nie będzie wyrocznią, ale interpretacją - wyrażaniem rzeczywistego obrazu świata. Przecież tak nie tylko wygląda Turcja... Mamy przykład naszego kraju. Większość społeczeństwa deklaruje swój katolicyzm. Jednak często nie ma jego świadomości - nie ma świadomości wiary. To powoduje takie a nie inne postępowanie ludzi... Stąd wynikają złe rzeczy, które nie powinny mieć na Ziemi miejsca.

ocenił(a) film na 5

Tylko, że religia nie powinna domagać się umieszczenia w hermetycznie zamkniętym naczyniu. Powinna stykać się ze światem 'złym', którego metaforą w tym filmie była kobieta i dolary, co momentami wywoływało wręcz uśmiech. Dlaczego ma polec w starciu z nią? Trudno mi ocenić. Gdzieś od połowy problemy głównego bohatera były dla mnie abstrakcyjne, a umieszczenie ich w tak dramatycznej stylistyce zahacza o absurd. Nadmierny dramatyzm zamienił się mimowolnie w komizm.

użytkownik usunięty
Revenga

Ja odebrałem film zupełnie inaczej, niż kolega na górze. Odpiszę tobie tu, bo kolega chyba już nie przeczyta (użytkownik usunięty). Film w ogóle nie krytykuje współczesnego świata i raczej traktuje to wszystko neutralnie. To główny bohater ma problem z integracją duchowości z materialnością, jest zbyt oderwany od tej materii, przez co doświadcza czego doświadcza. Kluczem są tu słowa szejka na końcu, kto ich nie rozumie ten nie zrozumie całego filmu, są one bardzo głębokie, ale przedstawiają uniwersalne koncepty. Podobne rzeczy są wyrażone np. w psychologii Junga, proces indywiduacji, integracja cienia, nadświadomość, podświadomość, a jeżeli nie takie same to przynajmniej zbliżone.
Nasz bohater nie zszedł z tym światłem, który uzyskał - jak mówi szejk - "przy wzniesieniu", "w dół", czyli nie zintegrował tego co wysokie, z tym, co pozornie niskie, z seksualnością, z zarabianiem pieniędzy, czyli to co w jego mniemaniu jest "grzechem". Szejk mówi wcześniej w filmie "Bóg jest we wszystkim", nasz bohater nie do końca uchwytuje tą prawdę, bo oddziela święte od powszedniego, sacrum od profanum, kiedy ścisłego podziału nie ma na zewnątrz nas, podział robimy sami w sobie, na skutek własnej ignorancji. Skutek jest taki jaki jest..

Końcowy cytat raczej mówi o tym właśnie, że poprzez niepoprawne zrozumienie, to podzielenie wewnątrz, nie dopuszczenie tam boskiego światła, nasz bohater "nie wniósł życia do martwych gwiazd", czyli do tej części świadomości, która w jego mniemaniu jest "grzeszna", a która potencjalnie jest święta. Grzeszna, bo pusta od boskiego światła, które jest życiem. Więc "umarł" w sensie duchowym. Propozycja poślubienia córki szejka została odrzucona, co było oczywistym wyrazem tego "podziału", który w nim był. Zamiast więc uświęcić swoją seksualności poprzez to co jest halal, dozwolone przez prawo (szariat), odrzuca propozycje, myśląc że jest "zbyt święty" na to, albo raczej, że "te rzeczy i Bóg się nie godzą razem". Złamał 1 przykazanie, bo uważał, że w nim jest jakieś terytorium, które nie nalezy do Boga, przez co zrobił miejsce dla "innego". Dodatkowo - jak mówi w rozmowie z młodszym kolegą z pracy - projektuje wszystko na zewnątrz, zrzucając winę na świat, na wszystkich wokół, na diabła, etc. a to znaczy w psychologicznym sensie, że tworzy "cień".

Co do aspektu dramatyzacji zahaczającej o absurd to nie do końca się z tym zgodzę. Chodzi o to, że on przeżywał opisaną fazę "zejścia", a to znaczy, że jego podświadomość była obnażona do zera, czyli on doświadczał wszystkiego w sposób spotęgowany setki razy tym światłem, które otrzymał "na górze", w swojej nadświadomości można powiedzieć, tak dla uproszczenia, językiem psychologii. Zszedł więc dużo niżej niż doświadcza zwykła osoba w głąb swej nieświadomości, tyle, że nie zintegrował tego co otrzymał "na górze" (doświadczenie - jak mówi szejk - "imion Boga i jego atrybutów") z tym co "na dole" (żądza, strach, agresja, etc.). I to chciał pokazać reżyser tymi wszystkimi paranoicznymi wręcz scenami. Inaczej ciężko byłoby to wyrazić, bo zwykła osoba nie doświadcza tego aż tak intensywnie. Trzeba więc wziąść na to poprawkę o czym tak naprawdę jest ten film, a temat nie jest łatwy.

użytkownik usunięty
Revenga

jeszcze jedno, np. ta sytuacja ze zwolnieniem z pracy pijącego alkohol, to myślę też żeby pokazać, że nasz bohater trzyma się bardzo dosłownie sztywnych zasad. W moim odczuciu taka postawa przedstawia brak równowagi, zbytnią "surowość", a za mało współczucia czy miłosierdzia. Naturalnie to jak traktował innych było wyrazem jego stosunku do samego siebie, on również w psychologicznym sensie "zwolnił pijącego alkohol", tzn. odrzucił siebie mającego fantazje seksualne i zarabiającego duże pieniądze, przez co jeden z chłopców nie mógł przyjść do seminarium, tzn. - jeśli przyjąć to metaforycznie - jedno z jego pragnień (lub jakaś cząstka jego świadomości) nie mogło zostać uświęcone (wejść do "seminarium Boga" i otrzymać mądrość). Jak dla mnie bardzo fajnie to się uzupełnia, jest tu wyraźna analogia w postawie wyrażanej na zewnątrz i wewnątrz. Ciekawa jest też wypowiedź jednego z współbraci, tego który go wprowadził na samym początku, a który mówi widząc jego przywiązanie do bogactwa, jego niechęć do otrzymania różnych rzeczy, że "tylko mądrość zostaje".

użytkownik usunięty
Revenga

dodajmy jeszcze tak dla uzupełnenia rzeczy, które mało uważny widz mógł przeoczyć. Film pokazuje mistyczną ściezkę w tradycji sufizmu, czyli mistyki islamskiej. Bohater chodzi na spotkania w których praktykuje się zikr (dhikr) czyli rodzaj medytacji, w ktorych na początku śpiewa czy powtarza się imiona Boga i proroka Muhammada (co jest chyba standardem), a docelowo powtarza się "mantrę" taką jak "La ilaha illallah", co znaczy "Nie ma Boga prócz Allaha". Dodatkowo tradycja ta kładzie nacisk na powtarzanie wybranej mantry non-stop, z każdym oddechem praktycznie, aż ta praktyka nie stanie się czymś automatycznym, drugą naturą. Praktyka wystepuje np. w hinduizmie pod nazwą ajapa, chodzi o powtarzanie mantry mentalnie. Widać w wielu miejscach filmu jak nasz bohater przekłada korale różańca, zapisuje numerki w pracy, innymi słowy, on jest nieustannie myślami w Bogu i robi bardzo intensywną praktykę.

użytkownik usunięty

Sorry, że jeszcze tak dorzucę, ale proszę zobaczyć jak szejk kładzie nacisk na tą integrację, jak podkreśla na każdym kroku, że wszystko co on robi, ta jego praca, jest służbą Bogu. Może nie ma w tym nic zaskakującego, ale właśnie to pokazuje, że w jakimś momencie każdy musi wyjść z tego hermetycznego środowiska na świat i zintegrować duchową praktykę z życiem codziennym, niemniej okresy cząstkowej izolacji są stosowane wszędzie, ale tylko jako faza, więc nauczyciele go kierowali dobrze, żeby to zintegrował, wystawili go na próbę. Mimo, że on na pewno nie żył tak jak w klasztorze, przecież chodził po ulicy, spotykał kobiety, zarabiał pieniądze, musiał chodzić do sklepów i tak dalej. To, że wiódł ascetyczne życie i skupiał się na aspekcie duchowym wynika zapewne z zastosowania wskazówek swych nauczycieli w praktyce, gdzie pewnie jest mowa, że trzeba się oderwać od świata, w jakiejś mierze odizolować, jest to praktycznie w każdej tradycji.

Dalej, obmywania ciała po "nocnej polucji", coś takiego jest tez dość uniwersalne, w różnych tradycjach jak rytualna kąpiel, rytualne obmywanie rąk, etc.
Kolejna rzecz, ruchy głowy podczas medytacji, zastanawiałem się, bo w niektórych tradycjach, np. w mistyce zydowskiej, ruchy głowy są w róznych kierunkach i mają odniesienia do samogłosek sylab wypowiadanych w danym momencie. Ma to na celu nie tylko wywołanie dodatkowej koncentracji, ale ma jakieś glębsze znaczenie, niemniej przy każdej sylabie, trzeba zrobić odpowiedni ruch, jak ktoś myslami jest gdzie indziej to się pomyli.. To już takie niuanse.
Dalej, widzę powiązanie tematu filmu z dość znaną alegoryczną historią "O czterech których weszło do Pardes", w ktorej pokazane są archetypy pobożności, jeden idealny i trzy z różnymi "odchyłami", a "Pardes" oznacza właśnie wzniesienie świadomości, mówi się tam - tak jak w tym filmie - o wejściu i zejściu. Jeden przypadek opisuje wlasnie kogoś kto zbytnio jest oderwany od materii, nie ma żony, etc. Ciekawa lektura, to jest tekst z Talmudu :) Nawiązanie do tego tekstu w kinie jest np. w przedwojennym filmie "Dybuk", gdzie cytuje się  fragment sztuki dramatycznej, która wykorzystuje tą historię.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones